LINK DO FILMU:

ŁOWISKO TUSZYNEK

Jedną z ostatnich tegorocznych zasiadek spędziliśmy na  Łowisku Tuszynek.
 

Mimo tego że w 2019r. mieliśmy już przyjemność wędkowania na tym zbiorniku, to i tak musieliśmy poznać tę wodę na nowo i spróbować przechytrzyć przebiegłe karpie zamieszkujące ten zbiornik.
 
Okazało się, że to zadanie jest dużo trudniejsze do wykonania niż się spodziewałem...
W związku z tym że lubię obalać pewne mity związane z wędkarstwem, postanowiłem że będziemy łowić "po swojemu". Doskonale wiedziałem że Tuszynek jest bardzo zamulonym zbiornikiem, a mimo to uzbroiłem zestawy w klasyczne 20cm przypony i do tego bezpieczny klips z zapiętym 150 gramowym ołowiem.
Obrałem strategiczne punkty do wywiezienia naszych zestawów, a model zdalnie sterowany uzupełniłem znikomą ilością zanęty i wiecie co?
Za przeproszeniem - GÓWNO!
 
Przesiedzieliśmy 3 dni bez pojedynczego pika, więc szybko poszedłem po rozum do głowy i wróciłem do długich 40cm przyponów, a swoje masywne ciężarki zamieniłem na najmniejsze jakie znalazłem w swojej torbie ~70-80 gramów.
Po tak małej korekcie naszej taktyki, złowiliśmy pierwszą rybę zasiadki, a ostatniej nocy zagraliśmy Vabank decydując się na zmianę kilku dotychczasowych miejscówek.
 
Zmiany bardzo szybko zaprocentowały, ponieważ udało nam się wypracować aż 5 karpiowych brań
Zaczęliśmy co prawda pechowo, bo 2 ryby wygrały z nami walkę w zatopionym krzaku, ale 3 pozostałe hole zakończone happy endem z finishem w podbieraku.
 
Martyna po raz kolejny mnie zdeklasowała, ale ja już nie wybrzydzam i cieszę się że ja też coś wydłubałem. Uwierzcie mi na słowo że po 14 nockach nad wodą bez brania każda ryba jest na wagę złota i cieszy podwójnie
 
Na koniec tego posta zapraszam Was serdecznie do obejrzenia zdjęć, które pstryknąłem podczas naszego pobytu
Musicie to zobaczyć, ponieważ piękna jesiennego klimatu Tuszynka nie da się opisać słowami...

Karpiowy Janusz

karpiowyjanusz@gmail.com